poniedziałek, 29 maja 2017

Dieta a wydolność organizmu

Inny bieg, gdzie wartości rosną systematycznie
     Powróciłem do biegania, jazdy na rowerze, ćwiczeń na siłowni... Mówiąc krótko poszerzyłem wachlarz mojej aktywności fizycznej. Oczywiście nie zapominajmy o pracy w ogródku, by były zdrowe warzywa i owoce, a przynajmniej mega zdrowsze niż od producentów... :)
Już kilka razy w tym roku zaobserwowałem jak wpływa dieta na możliwości organizmu.

     Pierwszymi eksperymentami było stwierdzenie i podkręcenie pracy umysłu. Czyli jak zwiększyć ilość energii, której potrzebuje umysł by lepiej, wydajniej, szybciej i spokojniej pracował. Szereg eksperymentów doprowadził do sprecyzowania menu na cały dzień i zadowolenia z uzyskanych efektów. Dodatkowo podrzuciłem innym moje obserwacje i też się sprawdziły. EFEKT ten sam! WOW! ALE POWER!

     Drugim testem były święta i co z tym związane świąteczny nadmiar mięsa. Byłem już po kilku lekturach dotyczących diety i sportów wytrzymałościowych i zastanawiałem się jaki będzie efekt? Efekt był! Dodam, że był bardzo SZOKUJĄCY! To co zaobserwowałem po świętach gdy wsiadłem na rower było przerażające. Tylko przez weekend nie jeździłem na rowerze. W piątek zrobiłem ok 14 km i tylko dlatego tak mało, że nie działały mi światła i musiałem wracać do domu by nie zaliczyć mandatu. We wtorek rano ruszyłem na miasto po roller i ... !!! i po 100 metrach nóżki nie chciały pracować. Wysiłek był taki jakbym 5 lat nie ćwiczył i miał zerową kondycję. Dodatkowo objaw był spotęgowany tym, że zaobserwowałem to zjeżdżając z góry.

     Może podam jeszcze trzeci przykład z ostatnich dni. Jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że kaszanka jest nie zdrowa (bardzo ją lubię, podsmażaną na patelni, z cebulka itd), więc przestaliśmy ja kupować. Problem z kaszanką jest taki, że w skład kaszanki wchodzi krew wieprzowa. Jak czytałem artykuł jakiejś pani dietetyk - zachwalała w co krew jest bogata, jakie odżywcze wartości ma itd. Zastanawiam się dlaczego nie piszę się często jakie ma szkodliwe wartości. Otóż przytoczę pewne historyczne informacje, które miałem okazję poznać lata temu.

     Wyobraźcie sobie, że jesteście na dworze jakiegoś króla w Europie, gdzie snute są intrygi, a niektóre rody sięgają nawet do rozwiązywania pewnych problemów przez śmierć. Nie rzadko dochodziło do otrucia. Byli w tych rodach specjaliści od tworzenia mikstur, czyli trucizn, których tajemnice były strzeżone. Strzeżone dlatego, że sporządzanie ich było bardzo proste. 
Wychodzicie na dziedziniec i widzicie niewinną zabawę, która polega na ganianiu świni. Nikt tylko nie wie, że celem zabawy jest zaganianie świni na śmierć. 
- UPS! Padła! - mówi jakaś pani hrabina czy księżna. A księżniczek było wtedy na pęczki :)
Ktoś zabiera świnię, a po jakimś czasie widzicie, że od rzeźnika wynoszona jest jakaś mała karafka (a może większa jak kandydatów do uraczenia było więcej) czarnego płynu...

     Ten płyn to nic innego jak krew świni. Podczas procesu zaganiania świni na śmierć do krwiobiegu dostaje się taka ilość toksyn, że krew świni staje się trucizną (i wiele rodów od wieków o tym wiedziało). Dziś nie zamęcza się tak świnek, ale i tak są mocno zestresowane jadąc do ubojni, że do krwiobiegu wydziela się duża ilość kortyzolu i innych związków  chemicznych, które później wchłaniane są przez cały organizm (i to zjadamy). Część w dużym stężeniu jednak zostaje we krwi, która trafia do kaszanki, a w raz z nią do organizmu.

Początkowa faza biegu -Tętno 165 przy 5,2 km/h
     Powróćmy do trzeciego przykładu. Dostaliśmy w prezencie swojską, wiejską kaszankę. Myślałem, że zamówiła ją Agnieszka, ale okazało się, że był to prezent. Ok! Jak jest to jest! Zjedliśmy ją po kawałku, zajęło to trzy dni. A po trzech dniach, rano historia się powtarza. Tym razem z kolegą poszliśmy biegać... i nóżki nie chciały pracować, organizm w dołku, zacząłem się pocić i czułem ogromne zmęczenie na pierwszych kilkuset metrach. Dodatkowym zaskoczeniem były wykresy (na monitorze) połączonego tempa i pulsu. Wydawało mi się, że narzuciłem za duże tempo i stąd to zmęczenie. Okazało się dopiero, że tempo wzrosło jak zmęczenie zmalało i malało również tętno.
Faza ustabilizowana 
     Dodatkowo umieszczam 2 skany z tego biegu ("Bieg Pokaszankowy"), na których można zaobserwować co działo się na początku biegu i kiedy się wszystko ustabilizowało. Na początku posta umieściłem skan, który pokazuje standardowe wzrosty wskaźników podczas innych biegów.

PODSUMOWUJĄC: Brak kondycji, brak energii ma swoje fundamenty w diecie. Nawet jeśli utrzymuje się zdrowy tryb życia i popełni się błąd efekt jest natychmiastowy. Problem polega na tym, że większość ludzi "cywilizowanego świata" czyli Europa + Ameryka, na co dzień funkcjonuje tak jak ja kiedy popełnię jakiś błąd. By to odczuć trzeba najpierw doświadczyć zdrowego stylu życia i jego OWOCÓW. Tego błogosławieństwa większość osób nie doświadcza przez całe swoje życie, kultywując kulinarne tradycje swoich rodziców i dziadków.







2 komentarze:

  1. A co jeśli kaszanka jest z podrobów, bo ostatnio (stety/niestety)głównie taka występuje w mojej okolicy. Czy problem polega na krwi w kaszance, czy tym, że jest ona miksem węglowodanów i białek?

    OdpowiedzUsuń